Rozmowa z Piotrem Pitulskim, wspólnikiem odpowiedzialnym za rozwój firmy MTL
Naszą strategią jest budowa bliskich relacji z klientem
Firma MTL ma za sobą okres intensywnego rozwoju, inwestycji i zmian. Czy można prosić o przypomnienie na czym one polegały i z czym się wiązały?
MTL spółka jawna, jak sugeruje już jej forma prawna, jest spółką osobową. Tworzą ją ludzie na poziomie właścicielskim, zarządczym i operacyjnym. Pracownicy – partnerzy uczestniczą we wszystkich aspektach życia spółki i mają na nie realny i bezpośredni wpływ.
Zasadnicze zmiany w funkcjonowaniu MTL były i nadal są związane właśnie z kapitałem ludzkim. Ciągłe wyszukiwanie i przyciąganie talentów jest wpisane w DNA naszej firmy. MTL ma siedzibę w Toruniu i tu znajdują się, kilkakrotnie już rozbudowane, magazyny wysokiego składowania oraz biura. To zaproszenie do współpracy doświadczonych handlowców tu, w Toruniu, jak i w naszych oddziałach w Chorzowie, Warszawie, Poznaniu i Gorzycach spowodowało przyspieszenie inwestycji. W ostatnich 8 latach nasze przychody ze sprzedaży stali nierdzewnej oraz aluminium wzrosły z 33 mln do 160 mln zł. Naszą najnowszą inwestycję – magazyn wyrobów płaskich o powierzchni 3 tys. mkw. – oddaliśmy do użytku w listopadzie 2018 r.
W ostatnim czasie nie tylko w MTL, ale też w całej polskiej branży stali nierdzewnych sporo się dzieje, jeżeli chodzi o inwestycje. Takiego wysypu znaczących projektów nie było od wielu lat. Czy to oznacza, że znajdujemy się w jakimś wyjątkowym okresie rozwoju sektora?
Zdecydowanie tak. Jak wiemy, decyzje inwestycyjne podejmuje się łatwiej w okresie dobrej koniunktury. Realizacje, które zobaczymy w 2019 r., były zaplanowane 2 – 3 lata wcześniej, a więc właśnie w takim momencie. Silny i coraz bardziej dojrzały polski rynek w połączeniu z planami oraz dużymi sukcesami eksportowymi naszych firm jak najbardziej te inwestycje usprawiedliwia.
Jakie są, według Pana, najbardziej prawdopodobne scenariusze rozwoju sytuacji w polskiej branży stali nierdzewnych? Jakie trendy będą dominowały?
Zgodzę się z głosami, że tak jak cała polska gospodarka została zaliczona przez agencję FTSE Russell do grona rynków rozwiniętych, tak krajowy rynek stali nierdzewnych osiąga również swoją dojrzałość. Zmiany będą teraz szły bardziej w kierunku jakościowym niż ilościowym. Dostawcy będą konkurować między sobą ofertą coraz bardziej dostosowaną do potrzeb odbiorców i do tego za rozsądną cenę.
Z przyszłości cofnijmy się do przeszłości. Czy może Pan przypomnieć, w jakich okolicznościach powstała firma MTL?
Spółka powstała w roku 1996. Stworzyły ją trzy doświadczone w handlu stalą nierdzewną osoby: Darek Lewandowski, Robert Kamiński i ja. Znaliśmy się już wcześniej od kilku lat. Nazwa firmy jest skrótem od słowa „metal” (MTL), który to na co dzień oglądaliśmy na popularnych wówczas odtwarzaczach kaset magnetofonowych.
Przez pierwszy okres działalności robiliśmy wszystko sami: sprzedaż, magazynowanie, obsługa wózka widłowego, załadunki, księgowość itd. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że znamy tę branżę od podszewki. Dopiero później zaczęli pojawiać się pracownicy.
Zaczynaliśmy w wynajętym biurze oraz wiacie magazynowej w Toruniu przy ulicy Wschodniej. Pamiętam z tamtych czasów wizyty przedstawicieli naszych dostawców. Wspomnę tu chociażby Darka Czapiewskiego czy Janka Myczkowskiego. Jakże to był inny obraz od dzisiejszego wizerunku spółki… W roku 2000 kupiliśmy pierwszą nieruchomość przy ulicy Chrzanowskiego i tu po wielu etapach rozbudowy pracujemy do dziś. W 2011 r. uruchomiliśmy pierwsze oddziały poza Toruniem. Obecnie w MTL pracuje już ponad 80 osób.
Jako jedna z niewielu dużych firm z rodzimej branży stali nierdzewnych konsekwentnie trzymacie się działalności wyłącznie dystrybucyjnej. Konkurencja z reguły stawia na rozwój przetwórstwa. Może Pan wytłumaczyć, skąd wybór takiej strategii?
Strategia firmy to sprawa bardzo indywidualna. Można tu mówić o planach krótko- czy długoterminowych. O konsekwencji w jej realizacji. O zmianach strategii pod wpływem otoczenia rynkowego.
Naszą strategią jest: MTL Dom Stali Nierdzewnej. To oznacza naszą relację z klientem – naszą fachowość, kompleksową obsługę, bezpieczeństwo, wiarygodność, otwartość na współpracę i indywidualne podejście. Przykładamy wagę do tego, aby klient, który przyjdzie do nas, otrzymał to, co można znaleźć w każdym prawdziwym domu: zrozumienie, pewność i opiekę.
MTL jak najbardziej dostarcza przetworzone produkty. Często oferujemy więcej niż popularne „cięcie-gięcie”. Cały czas poszerzamy asortyment wyrobów hutniczych ze stali nierdzewnej i aluminium.
Toruń, w którym siedzibę ma MTL, to szczególne miejsce, jeżeli chodzi o branżę stali nierdzewnych. Wiele firm z sektora pochodzi właśnie z tego regionu. Z czego, Pana zdaniem, to wynika?
Toruń to rzeczywiście zagłębie firm związanych z handlem i przetwórstwem stali nierdzewnej. Zaczęło się to na początku lat 90. XX wieku w jednej z firm handlowych. Okazało się, że handel stalami nierdzewnymi, do którego rozwoju razem ze wspólnikami przyłożyliśmy rękę, jest opłacalny. To spowodowało powstanie i późniejszą specjalizację kolejnych firm. Część z nich to dziś członkowie prestiżowego, opiniotwórczego i ciągle rozwijającego się Stowarzyszenia Stal Nierdzewna.
Wróćmy jeszcze do tego, co może się dziać w przyszłości. Firmy przemysłowe na całym świecie, w tym w Polsce, coraz częściej muszą się mierzyć z wyzwaniami zjawiska określanego umownie Przemysłem 4.0. Można je rozumieć jako zdolność przedsiębiorstwa do szybkiego, elastycznego oraz efektywnego zarządzania wszystkimi sferami swojej działalności. Pytanie jednak, czy zjawisko Przemysłu 4.0 nie będzie promować dużych, dysponujących odpowiednią siłą, podmiotów? I czy nie wymusi konsolidacji, także chociażby na rynku stali nierdzewnych?
Przemysł 4.0 to obecnie słowo klucz, wytrych. Czy automatyzacja ma dotyczyć krótkich serii czy długich? Jak daleko kanał informatyczny ma integrować dostawcę z odbiorcą? Ile operacji w łańcuchu dostaw związanych z przetwarzaniem materiału może wykonać dostawca? Czy zrobi to niezależny dystrybutor, a może już centrum serwisowe huty? Obserwując rynek stali nierdzewnych w ostatnich latach, np. od strony łączenia się hut, czy też porównując sektor dystrybucji w krajach zachodnich, tych dojrzalszych do rynku polskiego, oraz mając na uwadze uporczywe poszukiwanie przez firmy rentowności, możemy przypuszczać, że proces konsolidacji będzie postępował.
W polskiej branży stali nierdzewnych jest spora grupa firm zakładanych na początku lat 90. XX w. W naturalny sposób będzie w nich musiała następować zmiana pokoleniowa, jeżeli chodzi o osoby zarządzające. Czy i jak, Pana zdaniem, zjawisko to może wpłynąć na zmiany w sektorze?
W mojej opinii dobrze zarządzane firmy, z wizją, trafną strategią na najbliższą przyszłość i przede wszystkim z odpowiednio zaangażowanym i kompetentnym zespołem ludzi na wszystkich poziomach, są uodpornione na zmiany pokoleniowe. W przypadku braku sukcesorów stają się one naturalnym celem przejęć we wspomnianym już procesie konsolidacji.
Jeśli chodzi o naszą firmę, to dorosłe już dzieci wspólników pojawiają się na stażach, ale na razie jest dużo za wcześnie, żeby mówić o wymianie pokoleniowej. Nam zapału do pracy, determinacji i pasji w rozwoju firmy nie brakuje. Każdy z nas prowadzi dość sportowy tryb życia i to w realizacji planów firmy zdecydowanie pomaga.
Rozmowa została opublikowana w magazynie „Nowa Stal” (4/2018)