ładowanie zawartości
EN

Sylwetka Krzysztofa Kurjańskiego, Outokumpu

12-04-2018

 

Od lat pracuje w tym samym miejscu. Co wcale nie oznacza, że dla tego samego pracodawcy. Jego zawodowy życiorys doskonale odzwierciedla najnowszą historię europejskiego, w tym polskiego rynku stali nierdzewnych. Szukając kogoś, kto rodzimą branżę zna od podszewki, trudno o lepszą osobęniż Krzysztof Kurjański, obecnie członek zarządu Outokumpu Distribution Polska.

 

Po ukończeniu handlu zagranicznego na Wydziale Ekonomicznym Uniwersytetu Gdańskiego 24-letni Krzysztof Kurjański rozpoczął pracę w gdańskiej centrali handlu zagranicznego Centromor. Zajmowała się ona głównie sprzedażą statków i wyposażenia oraz zakupem części dla rodzimych stoczni. – Trafiłem do działu importu. Dostałem co prawda etat, ale początkowo nie było dla mnie zajęcia – wspomina w rozmowie z magazynem „Nowa Stal”.

 

Centromor przejmuje handel stalą

Był rok 1986 r. Cały polski import odbywał się za pośrednictwem wyspecjalizowanych central handlu zagranicznego. W przypadku przemysłu stoczniowego sprawa była jednak skomplikowana może nawet bardziej niż chylący się wówczas ku upadkowi socjalistyczny system gospodarczy.

Centromor kupował co prawda wyposażenie statków, ale już całą stal potrzebną do ich budowy zamawiano za pośrednictwem Stalexportu Katowice. Kiedy więc stocznie potrzebowały stali, wysyłały zamówienie do Katowic.

Ponieważ jednak Centromor sprzedawał statki, to on inkasował twardą walutę i prowadził konta dewizowe dla stoczni. W efekcie Stalexport, chcąc kupić za granicą stal przeznaczoną do budowy statków, musiał zgłosić się po dewizy do Centromoru. Tak więc w rzeczywistości to centrala w Gdańsku finansowała handel wyrobami hutniczymi importowanymi na potrzeby stoczni.

– Postanowiliśmy z moim ówczesnym szefem, że spróbujemy przejąć te zamówienia, tak aby Centromor mógł także realnie kupować stal. W ten sposób zacząłem się uczyć tego rynku – mówi Krzysztof Kurjański.

Nie było Internetu, a więc poszukiwanie dostawców polegało na wertowaniu zagranicznych katalogów branżowych i tzw. yellow pages. – Działałem metodą prób i błędów, nie mając zielonego pojęcia o rynku. Wysyłałem mnóstwo teleksów w najróżniejsze strony świata – wspomina obecny prezes Outokumpu Distribution Polska. Efekty poszukiwań były początkowo dość słabe. 80 – 90 proc. zapytań kończyło się odmową lub brakiem reakcji, ponieważ trafiały one do nieodpowiednich osób.

– Z czasem doszedłem, z kim, jak i o czym rozmawiać. Zacząłem kupować stal dla polskich stoczni – mówi. Udało mu się nawiązać kontakty m.in. z takimi podmiotami, jak British Steel (Wielka Brytania), Ilva (Włochy), Salzgitter i Thyssen (Niemcy) oraz Rautaruukki (Finlandia).

Początkowo kupował wyłącznie stal czarną. Niewielkie zakupy stali nierdzewnych pojawiły się dopiero po kilku latach. Były nią zainteresowane nie same stocznie, ale kooperanci tej branży, np. producenci mebli okrętowych, np. firma Meblomor z Czarnkowa w Wielkopolsce, a także firmy z Wybrzeża wytwarzające wyposażenie statków i kutrów rybackich. Dostawcą nierdzewki był głównie niemiecki Krupp.

 

Nowa era

Pod koniec 1990 r. w Polsce zaczęły powstawać przedstawicielstwa zachodnich firm stalowych. Swoje biura w Katowicach otworzyły np. Salzgitter i Thyssen. W Warszawie ruszyło biuro firmy Polarit, poprzednika dzisiejszego Outokumpu. Jednym ze znaczących dostawców stali, którzy postanowili zaistnieć w Polsce, był również Krupp, z którym Krzysztof Kurjański intensywnie wówczas kooperował.

– Pod koniec 1990 r. mój ówczesny partner biznesowy z Kruppa zapytał, czy byłbym ewentualnie zainteresowany prowadzeniem ich polskiego biura. Zgodziłem się. 1 maja 1991 r. oficjalnie otworzyłem biuro Kruppa w jednym z biurowców w centrum Gdańska.

W odróżnieniu od raczkujących w tamtych czasach firm dystrybucyjnych pionierskie czasy polskiego kapitalizmu nie były dla Krzysztofa Kurjańskiego okazją do realizacji kosmicznych na dzisiejsze czasy marż handlowych.

– Wspomnienia kolegów zajmujących się dystrybucją są inne niż moje. Oni bazowali na upłynnianiu zapasów i szybkim obrocie materiałem, którego wówczas najczęściej brakowało. Moja rola była nieco inna. O ile dystrybutorzy maksymalizowali marże, o tyle ja skupiałem się na poszukiwaniu nowych kanałów zbytu i budowaniu rynku dla mojego pracodawcy – wyjaśnia Krzysztof Kurjański.

Sprzedaż Kruppa w Polsce była na początku lat 90. dość niewielka. Polskie biuro koncernu sprzedawało stal w zasadzie do pięciu firm: Stalexportu Katowice, Centrostalu Górnośląskiego, Universalu, Centromoru Gdańsk oraz Impexmetalu.

Polski rynek stali zmieniał się jednak bardzo gwałtownie. Pojawiały się prywatne podmioty, prywatyzowano państwowe zakłady. – Wiedzieliśmy, że potencjalnych klientów będzie się pojawiać coraz więcej, a jednocześnie sprzedaż do dotychczasowych odbiorców, czyli central handlu, będzie tracić na znaczeniu. Moim zadaniem było więc znajdowanie jak największej liczby punktów zaczepienia, docieranie do fabryk, odbiorców końcowych.

Na początku zajmował się sprzedażą całego asortymentu Kruppa. Firma produkowała blachy ze stali czarnej i nierdzewnej, ale też wyroby długie, rury czy odlewy. Grono potencjalnych klientów było ogromne. Nierdzewka była jednak marginesem. 90 proc. obrotu stanowiły wyroby ze stali węglowych, a jedynie 10 proc. z nierdzewnej.

Gdańskie biuro Kruppa było dosłownie i w przenośni tzw. one man show. – Sam odpowiadałem za cały polski rynek, nie miałem nawet sekretarki – mówi Kurjański.

 

Poważne zmiany

W 1995 r. grupa Krupp połączyła się z firmą Hoesch, nieistniejącym już niemieckim producentem stali. Ten miał wówczas biuro w Katowicach. Nowy właściciel postanowił podzielić polski rynek: jednoosobowe biuro w Gdańsku zaczęło obsługiwać północ Polski, zaś 3-osobowy oddział Hoesch w Katowicach skupił się na południu kraju. Dla Krzysztofa Kurjańskiego oznaczało to nieco wytchnienia, zwłaszcza odpoczynek od nieustannych podróży po Polsce.

W 2000 r. doszło do kolejnej stalowej fuzji w Niemczech. KruppHoesch połączył się z Thyssenem. Powstał ThyssenKrupp. I to właśnie ta fuzja zadecydowała o dalszej zawodowej karierze Krzysztofa Kurjańskiego. Thyssen miał również bardzo silne biuro handlowe w Katowicach, które naturalnie połączyło się biurem Kruppa. W Gdańsku pracowały wtedy dwie osoby. – Podjęliśmy decyzję, że to ja zajmę się stalą nierdzewną i cała sprzedaż ThyssenKrupp w Polsce będzie się odbywała za pośrednictwem biura w Gdańsku, natomiast handlem stalami czarnymi zajmie się wyłącznie biuro katowickie – mówi Krzysztof Kurjański.

Sprzedaż rosła z roku na rok. Do tego stopnia, że Kurjański zaczął namawiać szefostwo ThyssenKruppa do budowy w Polsce centrum serwisowego stali nierdzewnych. Pod koniec 2005 r. spotkał się on z jednym z szefów niemieckiego potentata. Usłyszał dwie informacje. Pierwsza była bardzo dobra: budujemy centrum serwisowe dla stali nierdzewnych w Polsce. Druga była już nieco gorsza. Centrum miało bowiem powstać na południu, w Dąbrowie Górniczej.

– To była trudna decyzja z mojego prywatnego punktu widzenia. Wiązała się z rozłąką z rodziną. Budowa centrum de facto już trwała. Moim zadaniem była organizacja tego biznesu, m.in. rekrutacja pracowników, działu handlowego, produkcyjnego itd. – opowiada Krzysztof Kurjański.

W ten sposób 1 maja 2006 r. został on oficjalnie szefem spółki ThyssenKrupp Stainless Polska. Przez pewien czas był jedyną zatrudnioną w firmie osobą. – Mieszkałem wówczas częściej w Katowicach niż w domu, miałem stałą siedzibę w dzisiejszym Hotelu Novotel (dawniej Hotel Warszawa). Siedziałem tam całymi tygodniami, prowadząc rozmowy rekrutacyjne, gdyż moje docelowe biuro było dopiero w budowie. Nie zdecydowałem się jednak na przeprowadzkę na Śląsk. Na szczęście moje dzieci wówczas były już niemal dorosłe – wspomina Krzysztof Kurjański.

Jego starsza córka miała 20, a młodsza 18 lat. Obie w krótkim czasie rozpoczęły studia w Krakowie. W efekcie cała rodzina zamieszkała tymczasowo na południu Polski.

 

Outokumpu przejmuje Inoxum…

Niemiecki pracodawca Krzysztofa Kurjańskiego z biegiem lat tracił zainteresowanie rynkiem stali nierdzewnych. Nie dotyczyło to wyłącznie Polski, ale całego świata. Konsekwencją tego było wydzielenie w 2012 r. w ramach koncernu spółki zależnej Inoxum, która przejęła cały biznes nierdzewny ThyssenKrupp.

– Wydzielenie Inoxum było czytelnym sygnałem, że będą następowały kolejne zmiany. Trwały różne dyskusje, a Outokumpu stało się jednym z naturalnych kandydatów do przejęcia tego biznesu – wspomina Krzysztof Kurjański.

W tym czasie doszło także do innych zmian, które wpłynęły na kształt dzisiejszego rynku stali nierdzewnych w Polsce. Outokumpu podjęło decyzję o ograniczeniu swojej europejskiej sieci sprzedaży. Finowie pozbyli się kilku jednostek, m.in. magazynów w Polsce (Mysłowice), choć pozostawili sobie biura handlowe. Na sprzedaż poszły także firmy dystrybucyjne Outokumpu w krajach bałtyckich. Nabywcą została grupa Amari, która jest obecnie właścicielem Investy.

Jeśli chodzi o Polskę, Outokumpu przejęło od Inoxum centrum serwisowe z całą strukturą. Outokumpu wniosło zaś do biznesu swoje biuro handlowe.

 

…i przechodzi restrukturyzację

Jako członek zarządu Outokumpu Distribution Polska Krzysztof Kurjański od trzech lat odpowiada również za interesy fińskiej grupy w całej Europie Wschodniej. Rocznie podległy mu dział sprzedaje 110 tys. ton wyrobów ze stali nierdzewnych. – Outokumpu myśli bardziej w kategoriach regionów niż poszczególnych krajów. Dlatego rynek polski jest dla nas tylko częścią regionu. Widzimy bardzo duży potencjał w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech – mówi.

W Europie Środkowej Outokumpu posiada dwa centra serwisowe. Poza polskim ma także nieco mniejsze na Węgrzech. Zakład w Dąbrowie Górniczej obsługuje nasz kraj, Czechy oraz Rosję, Ukrainę i Białoruś, natomiast centrum węgierskie zaopatruje tamtejszy rynek lokalny i Słowację.

– Region Europy Wschodniej ma przed sobą bardzo dobre perspektywy. Chcemy umacniać tutaj swoją pozycję. Mamy świadomość, że Polska jest najważniejszym elementem tej układanki. To jest największy rynek z punktu widzenia wielkości konsumpcji, potencjału jej rozwoju czy też wolumenu sprzedaży – dodaje Krzysztof Kurjański.

Jednak na pytanie o możliwe kolejne inwestycje w Polsce odpowiada dość enigmatycznie: – Znamy naszą aktualną pozycję oraz ograniczenia wynikające z posiadanej infrastruktury. Widzimy, co robi konkurencja. Obserwujemy, w jaki sposób zmienia się zapotrzebowanie rynku, zarówno z punktu widzenia stopnia przerobu materiału, jak i poziomu obsługi, wymagań klientów. Analizując to wszystko, wyciągamy odpowiednie wnioski.

Krzysztof Kurjański dodaje też, że Outokumpu widzi swoje kompetencje w przerobie stali nierdzewnej „raczej w zakresie jej cięcia i obróbki powierzchniowej”, nie zaś głębszego przetwórstwa. Nie jest tajemnicą, że ostatnie lata nie były łatwym czasem dla koncernu. Firma przynosiła kolosalne straty. Od kilku lat przechodzi głęboką restrukturyzację.

– W ostatnich trzech latach przeprowadziliśmy bardzo głębokie zmiany wewnętrzne. Chodzi o zmiany strukturalne, zmiany sposobu funkcjonowania, filozofię biznesu. Intensywnie obniżamy koszty, poprawiamy efektywność i upraszczamy procesy wewnętrzne. Tworzymy jasne i czytelne relacje między poszczególnymi jednostkami koncernu. Pracujemy bardzo intensywnie nad optymalizacją struktury sprzedaży, poprawiamy efektywność naszych służb handlowych – wyjaśnia Kurjański.

Na marginesie, w proces restrukturyzacji Outokumpu zaangażowany jest Maciej Gwóźdź, polski menedżer zatrudniony w centrali fińskiej grupy, a od stycznia 2018 r. odpowiedzialny za jej całą europejską dywizję.

 

Chiny to nie zagrożenie

Dzięki restrukturyzacji do 2020 r. Outokumpu chce się stać najbardziej efektywnym wytwórcą stali nierdzewnych na świecie. Czy Outokumpu boi się konkurencji ze strony producentów azjatyckich? – Nie powinniśmy się bać żadnego gracza na rynku. Musimy stale analizować sytuację i odpowiednio reagować. W dłuższej perspektywie rynek oczekuje stabilności i przewidywalności. Taką właśnie stabilną i przewidywalną firmą jest Outokumpu – odpowiada Krzysztof Kurjański na pytanie o zagrożenie ze strony zewnętrznej konkurencji.

Jego zdaniem europejskie huty muszą się przyzwyczaić, że konkurencja jest stałym elementem rynku. Aby utrzymać się na rynku, huty muszą stale pracować nad poprawą efektywności i struktury kosztów.

– Europejscy dostawcy stali nierdzewnych powinni być przygotowani na to, co może nastąpić. Z drugiej strony konkurencja musi także stosować uczciwe praktyki handlowe – dodaje Krzysztof Kurjański. Jego zdaniem dowodem na to, że nie zawsze tak się dzieje, są wprowadzane cła antydumpingowe. Azjatyccy producenci stali nierdzewnych korzystają bowiem często ze wsparcia swoich państw, które subsydiują ich działalność.

 

Po godzinach

W wolnych chwilach Krzysztof Kurjański oddaje się dwóm pasjom: muzyce i literaturze. – Mam całkiem przyzwoitą kolekcję płyt z jazzem i muzyką klasyczną na płytach kompaktowych. Przegapiłem krążki winylowe, ale nie wciągnęły mnie też nośniki cyfrowe – przyznaje.

Sport? – Jeżdżę na nartach i czasami na rowerze. Staram się być aktywny, choć nie będę ukrywał, że nie wykręcam codziennie 60 km na dwóch kółkach. Jednak moją najczęstszą formą aktywności jest praca w ogrodzie.

Kontakt z muzyką jest dla niego sprawą bardzo ważną. Podczas podróży samochodem słucha głównie radia. – Natomiast muzyki wolę słuchać w domu, w ciszy i otwartej przestrzeni. Tylko wtedy tak naprawdę sprawia mi to frajdę. Mam kilkadziesiąt płyt z muzyką dawną, głównie średniowieczną. To bardzo specyficzny rodzaj muzyki, wymagający skupienia, ale dający naprawdę wiele radości. Bardzo dużo czytam. Głównie historię. Interesuje mnie polskie średniowiecze.

Co takiego fascynującego można odnaleźć w tamtym okresie?

– Stamtąd wywodzą się nasze korzenie. Aż trudno uwierzyć, jak wiele elementów naszej dzisiejszej rzeczywistości ma swoje źródła w tak odległej przeszłości. Mnie to absolutnie fascynuje, nigdy nie mam dosyć. W efekcie stosy książek w moim domu rosną. Podczas wakacji czytam natomiast kryminały. Głównie polskich autorów.     

 

 

Artykuł ukazał się w magazynie Nowa Stal (nr 1/2018)